wtorek, 15 lutego 2011

Maya - dziecko którego miało nie być...

Zaskoczenie …kolejna ciąża …kolejne dziecko …zaskoczenie przemieniło się w radość i szczęście, które nie trwało długo… 15 tydzień ciąży, pierwsze usg, tak długo wyczekiwane, pierwsze bicie serca maleństwa …i wyrok… Rozszczep kręgosłupa z przepukliną oponowo-rdzeniową i wodogłowie. Te słowa ścięły mnie z nóg, zawalił się mój cały świat…Jak to możliwe,mam dwoje zdrowych dzieci ,nie było takich przypadków w rodzinie…więc skąd?...Pytań nie było końca,ale na żadne z nich nie było odpowiedzi… Dziecko „roślinka” tak mówił lekarz,nie ma szans na normalne funkcjonowanie…rodząc je skazuję i je jak i i moje dzieci na cierpienie.Jeśli przeżyje ,a marne szanse …będzie wegetować…”Myślę że aborcja to najlepsze wyjście z sytuacji”to słowa lekarza…Tysiące myśli…co lepsze dla tego maleństwa…czy mam prawo skazać je na cierpienie?...ale czy mam prawo odbierać mu życie? Kto mnie do tego upoważnił? Zycie dziecka w moich rekach a ja nie wiem co zrobić…jaka decyzje podjąć…Ja przeciwniczka aborcji stanęłam przed takim wyborem.Zabić-nie zabić… Lecę do Polski ,może inni lekarze dadzą mi cień nadziei…niestety…moje nadzieje wygasły.”Pani tu nie ma się nad czym zastanawiać…Szkoda pani dzieci,one wiele stracą jeśli zdecyduje się pani urodzić”…Wybór oczywiście należy do pani…ale takie dzieci nie powinny się rodzic… „Panie doktorze a jaka płeć”…dziewczynka…definitywnie dziewczynka…Coś we mnie pękło.Wymarzona córeczka…dlaczego ona…dlaczego ja…co ja takiego zrobiłam…czym ona zawiniła???
Maya...15t5d