niedziela, 16 października 2011

Oczekiwanie na rozwiązanie...

22/07/2011
 „Boże daj jej siłę…niech pokaże wszystkim na co ją stać…nie zabieraj mi jej”…to moje słowa kiedy leżałam na stole operacyjnym… Pierwszy krzyk…cudowny krzyk…dają mi ją na chwilkę bym mogła przytulić i ucałować…i zabierają,by móc zrobić opatrunek na plecki…i szybciutko do inkubatora…Jest śliczna,naprawdę jest śliczna…moja córeczka,ukochana wymarzona … Dopiero wieczorem zawożą mnie do maleńkiej bym mogła ją zobaczyć…jest taka bezbronna …ale wbrew lekarzom nie jest tak źle…oddycha samodzielnie,wodogłowia nie widać…nóżkami porusza.Czekamy na łóżeczko w Dublinie…czekamy na operację zamknięcia przepukliny…zabierają ją,dokumenty podpisane…operacja…dzielna dziewczynka przetrwała… Prawie dwa miesiące spędziła w szpitalu.Wstawienie zastawki do główki…pięć operacji,dwa razy zapalenie opon mózgowych…a jednak jest…żyje i ma się całkiem dobrze…
Kilka minut po porodzie,waga 3600,wzrost 50.5cm.
Kilka godzin po porodzie.