niedziela, 16 października 2011

Oczekiwanie na rozwiązanie...

22/07/2011
 „Boże daj jej siłę…niech pokaże wszystkim na co ją stać…nie zabieraj mi jej”…to moje słowa kiedy leżałam na stole operacyjnym… Pierwszy krzyk…cudowny krzyk…dają mi ją na chwilkę bym mogła przytulić i ucałować…i zabierają,by móc zrobić opatrunek na plecki…i szybciutko do inkubatora…Jest śliczna,naprawdę jest śliczna…moja córeczka,ukochana wymarzona … Dopiero wieczorem zawożą mnie do maleńkiej bym mogła ją zobaczyć…jest taka bezbronna …ale wbrew lekarzom nie jest tak źle…oddycha samodzielnie,wodogłowia nie widać…nóżkami porusza.Czekamy na łóżeczko w Dublinie…czekamy na operację zamknięcia przepukliny…zabierają ją,dokumenty podpisane…operacja…dzielna dziewczynka przetrwała… Prawie dwa miesiące spędziła w szpitalu.Wstawienie zastawki do główki…pięć operacji,dwa razy zapalenie opon mózgowych…a jednak jest…żyje i ma się całkiem dobrze…
Kilka minut po porodzie,waga 3600,wzrost 50.5cm.
Kilka godzin po porodzie.

czwartek, 28 kwietnia 2011

26 tydzień ciąży

Dwa dni temu minął 26 tydzień mojej ciąży.I akurat tego dnia miałam wizytę u lekarza.Oczywiście naczekałam się kilka godzin zanim lekarz się pojawił,ale tu to już normalka.Lekarz przedstawił mi wyniki amniopunkcji którą miałam wykonaną 3 tygodnie temu. I ku mojej uciesze wykluczono wady chromosomów 13,18,21 i X.Mimo,że to tak niewiele,to zarazem tak dużo.Zrobiono mi Usg po którym lekarz stwierdził,ze rozszczep jest na odcinku lędźwiowo-krzyżowym,komory znacznie powiększone,choć od ostatniego usg jest lepiej.Wszystkie parametry w normie,waga dzidzi 996g,termin porodu zmienił się z 4.08 na 25.07.Niunia bardzo aktywna z czego bardzo się cieszę :)

wtorek, 15 lutego 2011

Maya - dziecko którego miało nie być...

Zaskoczenie …kolejna ciąża …kolejne dziecko …zaskoczenie przemieniło się w radość i szczęście, które nie trwało długo… 15 tydzień ciąży, pierwsze usg, tak długo wyczekiwane, pierwsze bicie serca maleństwa …i wyrok… Rozszczep kręgosłupa z przepukliną oponowo-rdzeniową i wodogłowie. Te słowa ścięły mnie z nóg, zawalił się mój cały świat…Jak to możliwe,mam dwoje zdrowych dzieci ,nie było takich przypadków w rodzinie…więc skąd?...Pytań nie było końca,ale na żadne z nich nie było odpowiedzi… Dziecko „roślinka” tak mówił lekarz,nie ma szans na normalne funkcjonowanie…rodząc je skazuję i je jak i i moje dzieci na cierpienie.Jeśli przeżyje ,a marne szanse …będzie wegetować…”Myślę że aborcja to najlepsze wyjście z sytuacji”to słowa lekarza…Tysiące myśli…co lepsze dla tego maleństwa…czy mam prawo skazać je na cierpienie?...ale czy mam prawo odbierać mu życie? Kto mnie do tego upoważnił? Zycie dziecka w moich rekach a ja nie wiem co zrobić…jaka decyzje podjąć…Ja przeciwniczka aborcji stanęłam przed takim wyborem.Zabić-nie zabić… Lecę do Polski ,może inni lekarze dadzą mi cień nadziei…niestety…moje nadzieje wygasły.”Pani tu nie ma się nad czym zastanawiać…Szkoda pani dzieci,one wiele stracą jeśli zdecyduje się pani urodzić”…Wybór oczywiście należy do pani…ale takie dzieci nie powinny się rodzic… „Panie doktorze a jaka płeć”…dziewczynka…definitywnie dziewczynka…Coś we mnie pękło.Wymarzona córeczka…dlaczego ona…dlaczego ja…co ja takiego zrobiłam…czym ona zawiniła???
Maya...15t5d